DZIEJE SZKOŁY DO 1945 r. |
|

Budynek szkolny (okres międzywojenny) |
Sprawozdanie z wizytacji szkół dyrekcji suwalskiej
w styczniu i lutym 1872 r. (Zabór rosyjski)
„Szkoła katolicka w Filipowie. Jest jedyną szkołą w osadzie,
dawnym mieście, blisko granicy. Było 52 uczniów, w tym 12
dziewcząt. Tak liczna szkoła nie należy do lepszych, a
szczególnie w języku rosyjskim. Wielu uczniów nie rozumiało
przeczytanych zdań i nie potrafiło opowiedzieć prostymi słowami.
Pochodzi to stąd, że nauczyciel do najmłodszych dzieci używa
języka polskiego, podobnie przy średnich. Dopiero starsi
zaczynają rozumieć po rosyjsku i to głównie dzięki żołnierzom,
którzy kwaterują przy szkole w Filipowie. Katechizm i historię
świętą nauczyciel wykłada po polsku, powołując się na
rozporządzenie z 1865 r. Postępy
w innych przedmiotach są słabe
z powodu nieznajomości rosyjskiego. Dyrektor zalecił
nauczycielowi, jeszcze młodemu, aby zwrócił szczególną uwagę na
język rosyjski. Szkoła ma ten plus, iż połowa dzieci jest z osady Filipowa i mogą uczęszczać bez przeszkód. Pomieszczenie
szkolne bardzo dobre.” |
|
 |
Wojska niemieckie w Filipowie (w tle budynek
szkolny i kościół) |
|
Z raportu o stanie szkół w 1914 roku (I
wojna światowa)
W listopadzie 1914 r., po przejściu frontu,
dyrekcja szkolna zapowiedziała otwarcie szkół i zapytywała o zniszczenia.
W Filipowie uległy zniszczeniu dwa portrety cara, obraz Matki
Boskiej, mapa Rosji i Azji; w Olszance - portret cara, obraz
Matki Boskiej i mapy; w Podwysokiem został zniszczony obraz
Matki Boskiej; w Zusnie zniszczono portret cara.
|
|
Fragment kroniki Teodozji Jagłowskiej (I wojna światowa)
W trakcje działań wojennych 1914 – 1916
szkołę zamknięto. Nauki szkolnej nie było. Ale już w roku 1916
władze okupacyjne niemieckie powoływały młodzież do szkoły.
Kierownikiem jej był żołnierz niemiecki
z zawodu nauczyciel. Do
szkoły uczęszczało 100 uczniów których podzielono na cztery
oddziały. Język wykładowy polski i niemiecki w równym wymiarze godzin. Religii uczy
miejscowy ksiądz( tylko
w zastępstwie jego kierownik szkoły.
Przedmioty: język polski, język niemiecki, rachunki geografia.
Uczono w ten sposób, że przeprowadzano lekcje w języku polskim np.
rachunków lub geografii – powtarzano w języku niemieckim. Do
pomocy kierownikowi przydzielono Niemkę Paulkun i polkę
Rutkowską Annę. Nauka nie była obowiązkowa. Za naukę
obowiązywała opłata miesięczna 1 markę 25 fenigów. Rodzice
płacili
za naukę tylko jednego dziecka, nawet kiedy do szkoły posyłano
na raz kilkoro dzieci. Za dobre wyniki
w nauce rodzice byli zwalniani od obowiązku opłaty.
|
 |
Jednoklasowa szkoła w Czostkowie (lata
dwudzieste XX w.) |
Budżet
Wydatków gminnych, gminy Filipów, powiatu suwalskiego na rok
1919.
II. Rzeczowe wydatki dla jednej szkoły:
Mieszkanie dla drugiej nauczycielki od 1 stycznia 1920 roku ----------140
Opał od 1 Lipca 1919 do 1 Stycznia 1920 roku ----------840
Światło ----------200
Usługi dla jednej szkoły od 1 Lipca 1919 do 1 Stycznia 1920 ----------120
Reperacja budynku gminnego szkolnego i postawienie nowej
drewutni rozebranej przez Niemców według obliczeń
---------3000
Razem --------4300
Archiwum Państwowe w Suwałkach,
Wydział powiatowy w Suwałkach 1919-1939, sygnatura 100.
|
 |
Fragment zabudowy Filipowa, lata trzydzieste XX
w.
(dom parafialny i budynek pana Zusły w którym
mieściły się izby lekcyjne) |
Wspomnienia Pani Czesławy (lata międzywojenne)
Ze wspomnień Pani Czesławy urodzonej w 1916 roku wynika, że
nauka odbywała się w kilku miejscach. Dwie klasy znajdowały się
w domu Żyda o nazwisku Zusło, w sali domu parafialnego oraz w
budynku,
gdzie później umieszczono ośrodek zdrowia.
Jej nauczycielami byli:
Anna Somojło uczyła matematyki i języka niemieckiego
Jan Zielski – język niemiecki, matematyka, geografia
Józef Gałecki wychowanie fizyczne
Teodozja Jagłowska śpiew
Witkowska i Kownacka – klasy młodsze.
Nauczycielami byli Zarembianka i Jan Jagłowskj
Pani Czesława z lat szkolnych pamięta różne robótki
wykonywane na lekcjach, później najciekawsze prace pokazywano na
wystawach. Dziewczęta wykonywały z papieru firanki, wyszywały
serwetki, a chłopcy oprawiali książki do biblioteki. Uczniowie
chętnie chodzili do urzędu gminy pomagać w wypełnianiu druków i
formularzy. W każdą niedziele cała szkoła uczestniczyła we mszy
świętej w miejscowym kościele, uczniowie ustawieni
w parach szli
razem z wychowawcą.
Klasy były bardzo liczne, gdyż liczyły po 45 uczniów.
Ze wspomnień pani Czesławy wynika że szkoła prowadziła ożywioną
działalność kulturalną, ponieważ uczniowie pod kierunkiem
nauczycieli przygotowywali inscenizacje i często występowali na
scenie. Młodzież szkolna aktywnie działała w Stowarzyszeniu
Młodzieży Katolickiej oraz chórze kościelnym działającym przy
parafii. To przede wszystkim księża organizowali imprezy
kulturalne w miasteczku. Przedstawienia odbywały się w Sali
widowiskowej domu parafialnego, gdzie zbierali się mieszkańcy
Filipowa, którym w pamięci sztuka Pt. ,,Król Herod,,.
|
 |
Stowarzyszenie Młodzieży Katolickiej w
Filipowie (okres międzywojenny) |
Wspomnienia Pani Sławomiry (lata międzywojenne)
Pani Sławomira ukończyła siedmioklasową szkołę powszechną w
1938 roku. Szkoła była rozrzucona w kilku miejscach. Przed domem
parafialnym mieszkał Zusło, z jednej strony był sklep bławatny,
w drugiej części domu znajdowała się szkoła. Cztery klasy
mieściły się w budynku przy kościele, k których uczyły się
najmłodsze klasy. Nauka odbywała się także u państwa
Dzienisiewiczów. Starsze klasy znajdowały w budynku szkolnym
przy runku, tutaj mieściła się duża biblioteka. Za szkołą
rozciągał się obszerny ogród, który sięgał
aż do rzeki. Tutaj
każda klasa miała swoją działkę, a najczęściej uprawiano soję.
Pani Sławomira zachowała
w pamięci następujących nauczycieli:
Pani Afganówna była wychowawczynią w klasie pierwszej
Pan Jan Jagłowski – śpiew i rysunki
Państwo Rantów,
Pani Wyleżyska (bardzo ładna),
Pan Galecki – pierwszy jeździł na nartach w Filipowie.
Żona kierownika szkoły, Anna Samojło, również nauczycielka,
prowadziła żeńska drużynę harcerską. Była na wysokim poziomie i
liczyła się w hufcu suwalskim. Harcerstwo zajmowało uczniom
wiele czasu, zajęcia odbywały się popołudniami i nawet w
niedziele. Ciekawe zajęcia odbywały w lesie, najczęściej garbaskim lub w Supieniach. Tam organizowali podchody, tropienie
po śladach, harcerze sami gotowali jedzenie.
Pani Sławomira pamięta, że biwaki i obozy w Matlaku organizowali
we współpracy z żołnierzami Korpusu Ochrony Pogranicza, którzy
budowali kuchnie polowe i rozstawiali namioty. Wojsko miało też
obowiązek opiekowania szkołą, dlatego żołnierze uczestniczyli w
uroczystościach szkolnych. W trakcie akademii obowiązywał
odświętny strój, dziewczęta zakładały plisowane spódniczki i
bluzki z marynarskim kołnierzem.
Oprócz harcerstwa w szkole działało kółko teatralne, którego
zajęcia odbywały się popołudniami, także w soboty. Sztuki
teatralne wystawiano w remizie strażackiej, gdzie znajdowała się
duża scena, a także na górze domu parafialnego. Pani Sławomira
pamięta, że duża popularnością cieszyły się seanse kina niemego,
które wyświetlano na domu państwa Samojłów, jak film Pt.
”Kazania Skargi”.
Pani Sławomira stwierdziła, że wiele zawdzięcza harcerstwu, a
szkołę w Filipowie wspomina serdecznie i przyjemnie (brak
zakazów). Życzliwie i z ogromnym szacunkiem wypowiadała się o
szkole, wskazując na jej dobry poziom, skoro wszyscy uczniowie
zdawali bez przeszkód
egzaminy i kontynuujący naukę w suwalskim gimnazjum.
|
 |
Absolwenci szkoły (klasa VII) z nauczycielami |
Fragment kroniki Teodozji Jagłowskiej (1939 -1948)
Jak już wcześniej wspomniano w roku 1939
rozpoczął się okres wojenny. Młodzież z rozbudzonym pędem do
wiedzy uczęszczała na naukę potajemnie do pozostałych w
Filipowie nauczycieli: Jana i Anny Samojłów, do Marii Jagłowskiej i Ireny Rutkiewicz.
W roku 1945/1946 Filipów po walkach frontowych był bardzo
zniszczony. Wiosną zjeżdżają mieszkańcy
z ewakuacji . Dachy
wielu domów pozrywano , dlatego w pierwszej kolejności
remontowano i odbudowywano zniszczone domy. Do szkoły przyjechał
wykwalifikowany nauczyciel Witold Jankowski i otrzymał nominacje
kierownika. W organizacji szkoły pomagają mu nauczyciele
wykwalifikowani: żona Rozalia Jankowska, kuzynka Zofia Jaruć (z
ukończonymi dwiema klasami gimnazjum) oraz Irena Rutkiewicz i
Teodozja Jagłowska.
Kierownik sam zbierał i reperował sprzęt szkolny,
który udało się zdobyć: połamane ławki, stoły krzesła bez
siedzeń. Gmina dokładała wszelkich starań aby budynki szkolne
doprowadzić do stanu używalności. Dachy o zniszczonych
pokryciach zaciekały. Drzwi niedopasowane wpuszczały mróz, a
piece popękane i przepalone słabo grzały. Brakowało książek i
zeszytów, podręczników i odpowiednich przyborów do pisania.
Utworzono pięć klas. Młodzież była segregowana nie według
roczników, a według posiadanych wiadomości
ale najczęściej do
tych klas, do których ich rodzina zapisała.
W roku 1946/1947 Jankowski Witold zrezygnował z kierownictwa i
wyjechał z Filipowa. Nikt nie chciał
w zniszczonym Filipowie
objąć kierownictwa szkoły. Z dwóch pozostałych nauczycielek,
stałych mieszkanek –Jagłowskiej i Rutkiewiczowej – Inspektorat
szkolny suwalski uczynił odpowiedzialną za pracę szkolą, starszą z nich, Jagłowską.
Pomieszczenia były bardzo zimne, piece słabo grzały a okna i drzwi
były nieszczelne. W trakcie deszczu klasy były zalane wodą.
Brakowało dwuosobowych ławek, znajdowały się długie i
spróchniałe, w których nie było kałamarzy na atrament. Zebrano
około 250 dzieci o bardzo zróżnicowanym poziomie umysłowym. Dużo
było uczniów przerośniętych, bo niewielu uczyło się potajemnie w
czasie okupacji. Starsze dzieci douczano prowadząc naukę
semestralną. Pracy było wiele w szkole i poza nią w celu
uzupełnienia programu. W siódmej klasie znalazły się dzieci
najbardziej zaawansowane i zdolne będące w ostatnim roczniku
wieku szkolnego
i jeszcze starsze. Praca była bardzo trudna, bo
brakowało papieru , atramentu i podręczników. Lekcje trzeba było
dyktować. Dzieci uczyły się z notatek wszystkiego z notatek:
historii, geografii, fizyki i matematyki.
Do nauki języka
polskiego znalazły się podręczniki zbierane z różnych okresów.
Naukę trzeba było indywidualizować.
Teren wokół Filipowa był zaminowany i nauczyciele nie
chcieli pracować w tak niebezpiecznym miejscu. Inspektorat
przysłał do pomocy 3 niewykwalifikowane nauczycielki: Zofię
Jeruć , Irenę Olszewską i Barbarę Trąbczyńską (ukończyły dwie
lub trzy klasy gimnazjum).
Naukę prowadzono w pośpiesznym tempie. Semestralną, grupową i
indywidualną na lekcjach i poza lekcjami aby doprowadzić szkołę
do normalnego stanu. To znaczy takiego, w którym odpowiednie
roczniki znalazły się w odpowiednich klasach i żeby dzieci spoza
wieku szkolnego prędzej opuściły szkołę. Przy wytężonej i
zgodnej pracy udało się ten cel osiągnąć, pomimo braku
odpowiedniej ilości książek , podręczników i ławek. Dzieci
zdolne i przerośnięte (15 i 16-letnie) skończyły klasę siódmą.
Inspektor w czasie wizytacji stwierdził, że nauczanie odbywa się
na właściwym poziomie, czego dowodem były pomyślnie zdane
egzaminy do szkół średnich.
Rozpoczęły działalność wychowawczą w szkole pod kierownictwem
nauczycieli i zalegalizowane przez władze szkolne następujące
organizacje: Harcerstwo, Liga Morska i PCK. Urządzało się
loterię fantową na cel PCK. Organizowano przedstawienia i
zabawy dla młodzieży Prowadzono akcję dożywiania dzieci oraz
opiekę nad sierotami. Rozdzielano odzież i obuwie uczniom jak
też nauczycielom. Zapoczątkowano organizację przedszkola.
W roku szkolnym 1947/1948 kierownictwo siedmioklasowej szkoły
objął Antoni Balcewicz.
|
 |
Teodozja Jagłowska (1903-1982)
- wieloletnia nauczycielka w Filipowie. Autorka opowiadań
pisanych gwarą.
Dziękuję Pani Klaudii Jagłowskiej
za udostępnienie rękopisu kroniki szkoły
oraz fot: 1,6,7 |
|
z pracy
DZIEJE SZKOŁY W FILIPOWIE
Marta Sobuniewska |
|
|
|
|
|
|